top of page

Manifest człowieczeństwa codziennego

​

Nie potrzebuję świąt, żeby być człowiekiem.

Nie potrzebujÄ™ opÅ‚atka, by powiedzieć „przepraszam” czy „kocham”.

Nie muszę mieć prezentu, by okazać komuś ciepło.

 

Nie udaję miłego przez trzy dni w roku,

bo serce mam nie na okazjÄ™, tylko na zawsze.

 

WidzÄ™, co siÄ™ dzieje w grudniu.

Nagle ludzie się uśmiechają, składają życzenia, są dla siebie lepsi.

I to jest piękne.

Ale boli mnie, że zapominają o tym tuż po nowym roku.

Jakby człowieczeństwo miało termin ważności.

 

A przecież ono nie ma.

Miłość nie ma.

Obecność nie ma.

Dobro nie ma.

 

Dlatego ja wybieram inaczej.

Nie chcÄ™ być „Å›wiÄ…tecznie miÅ‚y”.

Chcę być prawdziwy. Codziennie.

Chcę widzieć człowieka w drugim człowieku, nie tylko przy stole wigilijnym.

Chcę życzyć komuś dobrze, nie tylko wtedy, gdy cały świat przypomina mi, że powinienem.

 

Bo świat nie potrzebuje więcej świąt.

Świat potrzebuje więcej serc otwartych na co dzień.

Nie chcÄ™ żyć wedÅ‚ug kalendarza, który mówi mi, kiedy mam być dobry.

Nie potrzebuję reklamy Coca-Coli, żeby przypomnieć sobie, że ludzie zasługują na ciepło.

Nie zapalam w sobie światła tylko raz w roku, bo ono nigdy nie gaśnie.

 

Mam dość ludzi, którzy budzÄ… siÄ™ tylko na chwilÄ™.

Którzy dzielÄ… siÄ™ opÅ‚atkiem, ale nie potrafiÄ… spojrzeć sobie w oczy przez resztÄ™ roku.

Którzy piszÄ… „wesoÅ‚ych Å›wiÄ…t” automatycznie, a później mijajÄ… CiÄ™, jakbyÅ› nie istniaÅ‚.

 

To nie jest prawdziwe.

To nie jest człowieczeństwo.

To teatr, który trwa trzy dni, a potem znowu kurtyna opada i wszyscy wracajÄ… do roli: zmÄ™czonych, zamkniÄ™tych, zagonionych.

 

Ale ja nie gram w tym teatrze.

Ja wybieram prawdziwe życie.

Z caÅ‚ym jego chaosem, bólem, piÄ™knem i Å›wiatÅ‚em.

Bo tylko tam, gdzie jest autentyczność, tam zaczyna się prawdziwe spotkanie.

Tam rodzi się coś więcej niż świąteczna atmosfera.

Tam rodzi się człowiek.

777.heic
bottom of page